Nie znałam głuchych. Nie wiedziałam, czym jest język, którym się posługują i ile daje możliwości. Nie miałam pojęcia, że jego nauka wymaga wielkiego skupienia i zaangażowania. Szczerze, byłam słyszącą ignorantką. Z przekonaniem o łatwości przyswojenia wiedzy, poszłam na pierwsze spotkanie z Magdą, lektorką migowego. I przeżyłam bolesny upadek, rąbnęłam głową o ziemię. Cztery tygodnie zajęło mi zrozumienie, że cisza to czasem najlepsze, co można sobie zafundować. Bo wyłączając jeden zmysł, inne mają szanse dojść do głosu, a ja do wniosku, że to, co wydobywa się z krtani, nie określa mnie jako człowieka.
[instashow cache_media_time=”3800″ speed=”300″]