Tylko w jednym napisałem, że jestem głuchy.

Kuba pochodzi z wielopokoleniowej rodziny głuchych. Sam także nie słyszy. — Najczęściej jest tak, że kiedy osoba słysząca spotyka osobę głuchą, to kontakt się urywa. Sam zrobiłem kiedyś taki eksperyment – miałem dwa podania o pracę i na jednym napisałem, że jestem głuchy, a na drugim nie wpisałem tego. Zgadnij, które CV wygrało? — pyta retorycznie. 

https://youtu.be/nNeKy3vIWAA

Mój świat jest miksem dwóch światów. Urodziłem się w wielopokoleniowej rodzinie głuchych. Ta cząstka bycia głuchym jest we mnie bardzo głęboko zakorzeniona. Moim pierwszym, naturalnym językiem był język migowy. Moją pierwszą rodziną, ludźmi, z którymi się stykałem od najmłodszych lat, byli głusi. Od samego początku byłem rehabilitowany, moja mama dbała o to, żebym mówił i mógł być samodzielny. Zajmował się mną zespół wielu ludzi, m.in. logopedów.

Z jednej strony żyłem równocześnie w świecie głuchych – wśród rodziców i znajomych. Z drugiej – w szkole, ze słyszącymi ludźmi. Nigdy nie miałem jakiejś specjalnej potrzeby określenia przynależności do jakiegoś świata. Kiedy się nad tym teraz zastanawiam, to wydaje mi się, że nie należę ani do tego, ani do tamtego – dla głuchych zbyt dobrze mówię i słyszę, a dla słyszących niewystarczająco dobrze mówię i słyszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *